czwartek, 25 września 2014

DIY: Domowe mleczko z płatków owsa

jak zrobić mleko z płatków owsianych
 Wróciłam z wycieczki z Poznania - niedługo relacja, a dziś obiecany post o tym jak samemu wykonać mleczko owsiane.

Składniki

  • płatków owsa
  • wrzątku i\lub gorącego mleka
  • garnka
  • czasu
  • pielucha lub inny gęsty cedzak

Wykonanie:

Wersja dłuższa
Płatki owsa zalewamy wrzątkiem - ja dodałam do tego mleko, ale nie jest to wymagane .Należy nalać przynajmniej 2 razy(lub 3-4) więcej wody niż płatków -gdyż one bardzo pęcznieją i stają się bardzo gęste. Przykrywamy i zostawiamy na ok. 15 min do kilku godzin. Po czym zagotowujemy naszą paćkę. Jeśli chcecie uzyskać gęstą konsystencje to mielimy naszą paćkę blenderem, a jeśli nie to od razu przecedzamy i gotowe! 
Ja moje mleczko cedziłam przez pieluchę :)

Wersja krótsza
Płatki zalewamy wrzątkiem\mlekiem odstawiamy na 15-30 min. Przecedzamy.


Proporcji nie określiłam, gdyż to zależy od ilości jaką chcecie uzyskać i gęstości. Ja zużyłam 1 szklankę płatków owsa i garnka wody z mlekiem - mleczka wyszło mi ok. 3-4 szklanki. Następnym razem zrobię z łyżki lub 1\3 szklanki owsa. Moje mleczko było bardzo gęste, bo je zmieliłam, chociaż jeśli chciałabym je pić to nie zrobiłabym tego -wolę bardziej płynną konsystencje :)
 W dzisiejszej stylizacji zdjęcia pomogła mi moja mama - wpadła na genialny pomysł z serduszkiem z płatków owsianych :) A ja walczę z światłem - dłuższe wieczory = gorsza jakość zdjęć, ale mam nadzieję, że wytrzymacie to lub nauczę się z tym coś zrobić .

Czy to nie jest proste?
Jak wam mija koniec września? 
Piszcie w komentarzach!


Wasza


Blondynka

czwartek, 18 września 2014

O tym, czymoje włosy lubią owies? + pytanie do osób z Poznania

mleczko z płatków owsianych
Dzisiaj, będzie krótka historia tego, czy moje włoski mają w sobie coś z konia - czyli czy mleczko owsiane jest dobrym pokarmem dla moich fal :)

Wczoraj tak sobie pomyślałam: Hmm... dawno nie robiłam żadnych domowych kosmetyków... Dlatego muszę nadrobić te straty... Co tu zrobić? I w taki oto to sposób za natchnieniem książki Klaudyny Hebdy zrobiłam mleczko z płatków owsianych.

Pod koniec mycia wypłukałam włosy w misce do której wlałam pół szklanki mleczka owsianego domowej roboty. Po czym jako zabezpieczyłam włosy zieloną - oliwkową maseczką od Ziai, z którą bardzo się lubię oraz jedwabiem.

Od razu po umyciu moje włoski były mięsiste, ale toporne w dotyku - już się bałam, że są przeproteinowane. Po rozczesaniu ich grzebieniem z nierozstawionymi zębami, zawinęłam je w koczek-ślimak i poszłam spać.

Rano się budzę z wilgtnymi włosami, które były szorstkawe i lekko sianowate- szczególnie na końcach.Pomyślałam-nic to, jednak przeproteinowałam -zwiąże w warkocz i nie będzie widać. Kiedy porządnie rozczesałam włosy i pozwoliłam im doschnąć, okazało się, że moje włoski wcale nie są przeproteinowane!
Okazało, się, że moje włosy są miękkie i błyszczące aż po same końce, odbite od nasady - bałam się że wlałam za dużo mleczka do miski z wodą i będą przeciążone, ale tak się nie stało :) Delikatnie pachną mleczkiem owsianym - w sumie jak rozpuszczę włosy to otacza mnie zapach mleka i owsa :) Bardzo ładnie się układają - nie ma siana i powstały delikatne fale które postanowiłam wzmocnić warkoczem (ostatnio polubiłam się z warkoczem - na razie nie mam po nim siana) - bo już się bałam, że znowu będę bez "fryzury" - czyli bez fal. Jestem bardzo zadowolona, włosy stały się jedwabiste i puszyste, chociaż zdjęcie zapewne nie odda tego.
 Tak, że moje włosy mają coś z koni - pięknych i szlachetnych zwierząt :)
Tak, że moje włosy mają coś z koni - pięknych i szlachetnych zwierząt :)

Mleczka zrobiłam więcej, niż tylko na płukankę. O tym jak inaczej go jeszcze wykorzystałam dowiecie się wkrótce :) Jeśli jesteście ciekawi jak go zrobić  to przepis podam w następnym poście. :)

Jeśli dotrwałyście do końca ta mam pytanie do osób z Poznania lub które znają to miasto:
Zamierzam z moją koleżanką Zieloną Igg wybrać się na 2 lub 3-dniowe wakacje do tego miasta. Jakie miejsca lub wydarzenia byście nam polecili warte zobaczenia? Coś związane z sztuką i kulturą, np. jakaś pantomima\teatr\balet\taniec itp. A może ktoś chciałby się z nami
spotkać - zakręconymi włosomaniczko-zielarkami?

I jeszcze jedno pytanie do wszystkich? Bo postanowiłam, że będę umieszczać reklamy na blogu, ale jeszcze nie ogarnęłam całego tego AdSense i nie wiem, czy są wciąż wyświetlane.

Byłabym bardzo wdzięczna za wasze opinie i pomysły :)

Próbowałyście mleczka owsianego lub płatków owsianych?
 Piszcie w komentarzach!


Wasza


Blondynka

czwartek, 11 września 2014

Metamorfoza moich ubrań: etap 2 - porządki!

Dawno mnie nie było. Mimo, iż wróciłam z rekolekcji ponad tydzień temu (och! to był na prawdę wielki i błogosławiony czas!) dopiero dziś piszę posta - bo wróciłam i od razu musiałam się rzucić się w wir obowiązków, zajęć, praktyk i jeszcze głóg i dziki bez dojrzał - to przecież trzeba zrobić zapasy na zimę! :)

Dziękuję wszystkim, za waszą obecność podczas kiedy mnie nie było i za komentarze - szczerze, to motywujecie mnie do pisania bloga! :)

Dziś etap drugi. Czyli porządki. Pomyślałam, że jeśli będę miała taką możliwość to tą serię postów będę tworzyć raz w miesiącu. Przypominam, że poprzednio tworzyliśmy diagnozę - czyli czy znam swój styl ubierania i czy powinnam\powinienem go skompletować.
No dobra. Skoro już wiemy czy mamy dobrze ukształtowany styl swojego ubierania się, to warto zrobić prowizoryczną listę ciuchów którą mam, chciałabym mieć itp., uwzględniając przy tym fasony, kolory, wzroki itp.

A potem kiedy taką listę będziemy mieli - zabrać się za porządki. posprzątałam w szufladach, w szafie, w łóżku (gdzie trzymam ubrania zimowe\letnie - to zależy od pory roku) oraz w pięknym wiklinowej skrzyni w której trzymam buty. 
Ubrania posegregowałam kolorami, i typem: krótki rękaw, spodenki, dżinsy itp. Mam nadzieję, że dzięki takiemu ułożeniu łatwiej będzie mi utrzymać porządek.

Możecie pomyśleć: "Ha! głupia - naprawdę nie ma o czym pisać więc, pisze o sprzątaniu!". Jednak, pragnę wam zwrócić uwagę, że zanim polecimy w szał zakupomani, bo ja tego nie mam, albo tamtego, warto się zatrzymać i pomyśleć co ja mam i wykorzystać to. Zaoszczędzimy dzięki temu pieniądze, czas i miejsce w domu.

Owocem moich porządku\ów było to, że 
po pierwsze: nazbierałam dwa wielkie wory ubrań:  w pierwszym znalazły się ubrania w których na pewno chodzić już nie będę, a w drugim to ubrania w których widzę potencjał, aby je przerobić, dopasować do mojej figury czy stylu - o tym jeszcze się pojawią posty. Dzięki temu, zrobiło się trochę miejsca na nowe ubrania.
po drugie: okazało się, że mam niektóre ubrania, które na liście należały do kategorii chciałabym to mieć! Dzięki czemu zaoszczędziłam pieniądze i czas, które poświęciłabym na zakupy, albo ostatecznie nie miałbym ich w cale.
po trzecie: wyrzuciłam 3 pary zniszczonych butów, które tylko zalegały mi w szafce, a 2 pary butów które komuś oddam oraz zrobiłam listę - butów brakujących i listę butów do udoskonalenia.
Dzięki porządkom odkryłam, że mam moje ukochane:
  • spodnie z wysokim stanem, 
  • ładne eleganckie czarne spodnie, 
  • czarną koszulę, 
  • ciuchy w paski, 
  • w kolorze czerwonym, niebieskim, pudrowym różu
  • i wiele innych - które po prostu mi się podobają.

Co zrobić z ubraniami których nie chcemy?

  • można je przeznaczyć jako ścierki do kurzu, szmaty do podłogi lub serwetki ozdobne - po prostu wykorzystać w domu
  • można oddać potrzebującym: biednym rodzinom, bezdomnym itp.
  • oddać rodzinie: młodszej siostrze, kuzynce, cioci itp.
  • sprzedać - na allegro lub do lumpu
  • zrobić akcję na blogu: oddam w dobre ręce lub coś podobnego ;)

Mam nadzieje, że tym krótkim powakacyjnym postem zachęciłam was do jesiennych porządków. Ja teraz lecę robić śliczną skrzyneczkę z lusterkiem techniką decupage - niedługo wam się pochwalę co udało mi się zrobić!

Jak Wam minęły wakacje?
Piszcie w komentarzach!

Wasza


Blondynka